poniedziałek, 30 kwietnia 2012



BLOG- skoro piszemy bloga to czemu nie rozpatrzyć pokrótce go jako medium, które podobnie jak USOS dzisiaj, niegdyś wytworzyło nowe środowisko

Środowisko, które wyraźnie na zajęciach określiliśmy jako „aktywny proces”, środowisko, które ulega zmianie, bo powstał BLOG, pojawił się na tym świecie i zmienił nasze „życie”, inaczej ukierunkował  myślenie i działanie…

W 2002 roku jakby pewne koło się zamknęło, wtedy kiedy jeden z blogów- „Świat według blondynki” (http://aalli.blog.pl/)- który ewidentnie był swoistym dziennikiem został wydany w formie książki na papierze.  Swoją drogą ciekawe, dlaczego nie w formie e-booka bądź audiobooka skoro już istniał w sieci? No tak człowiek zapomina jakie szybkie tempo przybiera rozwój nauki i techniki, przecież 10 lat temu, kiedy byłam piękna i młoda  w moim domu nie było jeszcze komputera, a uzależnieniem od gier obwiniało się Pegasusa.  Siłą rzeczy również dostęp do Internetu był mocno ograniczony, moje kieszonkowe również było ograniczone, a kafejki internetowe na ówczesną zawartość portfela za drogie by przesiadywać tam dłużej niż godzinę czy dwie. Nic więc w tym dziwnego, że wychodzono z założenia, że dobrze by było, gdyby ów tekst na blogu dotarł do większej ilości klienteli. Coś co uważane było za postępowe powróciło do wcześniejszej formy zapisu.


Obecnie często to co jest na papierze się digitalizuje (skanuje, fotografuje itp.) oraz wprowadza w przestrzeń cyfrową, bo ona jest łatwiejsza w dostępie niż była x lat wstecz. Jeszcze dzisiaj, 10 lat później, choć Internet jest powszechnie dostępny, a jego możliwości są adaptowane przez wszelkie instytucje państwowe i społeczne (nie ukrywajmy, bez niego nie można już żyć) nadal zastępowalność przez świat cyfrowy, zdigitalizowany, naszej starej, poczciwej, papierowej formy książki jest wielce wątpliwa. Henry Jenkins mówi o czymś takim jak paradygmat konwergencji i absolutnie się z nim zgadzam, że trzeba odłożyć na bok wizje zaniku jednego i rozwoju drugiego, bo świat nadal jest w fazie wzajemnego przenikania się tych dwóch mediów i sądzę, że jeszcze dłuuugo tak pozostanie. Media wymieniają się pewnymi treściami i wchodzą w różnego rodzaju interakcje. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że książka postrzegana jako „powolne” medium w pogoni za oszczędnością czasu musiała przyspieszyć, a to umożliwił 1) komputer, w którym teraz każda książka ma swój początek,2) programy tekstowe, które ułatwiają wprowadzanie poprawek oraz 3) e-mail, który jest szybszy niż Poczta Polska, a także 4) drukarka. Chyba nie muszę tłumaczyć ich dobrodziejstwa. ;)  W ten sposób zdefiniowany kierunek zmian pozwala zagorzałym czytelnikom i fanom zmysłowych doświadczeń w kontakcie z książką spokojnie spać.

Małą burzę blog wywołał w związku z prawami autorskimi, osobistymi i majątkowymi. W sferze materialnych korzyści takie małe burze zawsze są nieuniknione. Choć blog jest ogólnodostępną stroną WWW, na którą może zajrzeć każdy oraz skorzystać z jej zawartości, to faktem jest, iż blogger decydując się na wstawienie tekstu, obrazu, filmu samowolnie zrzeka się praw majątkowych i nie może domagać się płatności. Mimo, że twórcy jak najbardziej należą się prawa autorskie to jednak jak domagać się „pobierania opłat w sytuacji, w której nie ma technicznego kosztu wytworzenia i kosztu dystrybucji?” (Gołębiewski, Łukasz, 2009, s.49). Blog według mnie nie jest formą materialną, jest nawet kiepskim nośnikiem tekstu, jeśli ktoś by go za taki uznał, dlatego nie dziwię się, że płatności go nie obejmują. Natomiast sytuacja zmienia się z chwilą, gdy znajdzie się kupiec-wydawca jak w przykładzie bloga blondynki powyżej. Po przypieczętowaniu transakcji tekst fruwający w przestrzeni cybernetycznej ląduje na dobrze znanym i stabilnym nośniku materialnym jakim jest książka czy też gazeta i wtedy jak najbardziej mamy prawo domagać się zapłaty za nasze intelektualne wypociny.  Blog wprowadził niewielkie zamieszanie w pojęcie praw autorskich i majątkowych, ale dzięki temu w tej cząstkowej sytuacji dostrzegamy jak określone zasady-formuły dostosowują się do nowo powstałej rzeczywistości, co jest naturalną koleją rzeczy w naszej pięknej epoce rozwoju i postępu…



Podobnie sprawa ma się z e-bookami i audiobookami. Aby zahamować ich nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie wprowadzono certyfikaty, bez których nie ma możliwości odczytania zakupionych towarów-plików. Jest to kolejna próba nadążenia za zmianami, które w tej sytuacji ewidentnie wiążą się z możliwościami, jakie daje nam Internet.

                                                                                                        Pszczółka Maja

Bibliografia
1.) Łukasz Gołębiewski, e książka/book- szerokopasmowa kultura, Biblioteka analiz, Warszawa 2009.
2.) http://aalli.blog.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz