BLOG- skoro piszemy bloga to czemu nie rozpatrzyć
pokrótce go jako medium, które podobnie jak USOS dzisiaj, niegdyś wytworzyło
nowe środowisko…
Środowisko, które wyraźnie na zajęciach określiliśmy
jako „aktywny proces”, środowisko, które ulega zmianie, bo powstał BLOG, pojawił
się na tym świecie i zmienił nasze „życie”, inaczej ukierunkował myślenie i działanie…
W 2002 roku jakby pewne koło się zamknęło, wtedy kiedy
jeden z blogów- „Świat według blondynki” (http://aalli.blog.pl/)- który
ewidentnie był swoistym dziennikiem został wydany w formie książki na papierze.
Swoją drogą ciekawe, dlaczego nie w
formie e-booka bądź audiobooka skoro już istniał w sieci? No tak człowiek
zapomina jakie szybkie tempo przybiera rozwój nauki i techniki, przecież 10 lat
temu, kiedy byłam piękna i młoda w moim domu nie było jeszcze
komputera, a uzależnieniem od gier obwiniało się Pegasusa. Siłą rzeczy
również dostęp do Internetu był mocno ograniczony, moje kieszonkowe również
było ograniczone, a kafejki internetowe na ówczesną zawartość portfela za
drogie by przesiadywać tam dłużej niż godzinę czy dwie. Nic więc w tym
dziwnego, że wychodzono z założenia, że dobrze by było, gdyby ów tekst na blogu
dotarł do większej ilości klienteli. Coś co uważane było za postępowe powróciło
do wcześniejszej formy zapisu.
Obecnie często to co jest na papierze się digitalizuje
(skanuje, fotografuje itp.) oraz wprowadza w przestrzeń cyfrową, bo ona jest
łatwiejsza w dostępie niż była x lat wstecz. Jeszcze dzisiaj, 10 lat później,
choć Internet jest powszechnie dostępny, a jego możliwości są adaptowane przez
wszelkie instytucje państwowe i społeczne (nie ukrywajmy, bez niego nie można
już żyć) nadal zastępowalność przez świat cyfrowy, zdigitalizowany, naszej
starej, poczciwej, papierowej formy książki jest wielce wątpliwa. Henry Jenkins
mówi o czymś takim jak paradygmat konwergencji i absolutnie się z nim zgadzam,
że trzeba odłożyć na bok wizje zaniku jednego i rozwoju drugiego, bo świat
nadal jest w fazie wzajemnego przenikania się tych dwóch mediów i sądzę, że
jeszcze dłuuugo tak pozostanie. Media wymieniają się pewnymi treściami i
wchodzą w różnego rodzaju interakcje. Najlepszym przykładem na to jest fakt, że
książka postrzegana jako „powolne” medium w pogoni za oszczędnością czasu
musiała przyspieszyć, a to umożliwił 1) komputer, w którym teraz każda książka
ma swój początek,2) programy tekstowe, które ułatwiają wprowadzanie poprawek
oraz 3) e-mail, który jest szybszy niż Poczta Polska, a także 4) drukarka. Chyba
nie muszę tłumaczyć ich dobrodziejstwa. ;) W ten sposób zdefiniowany kierunek
zmian pozwala zagorzałym czytelnikom i fanom zmysłowych doświadczeń w kontakcie
z książką spokojnie spać.
Małą burzę blog wywołał w związku z prawami
autorskimi, osobistymi i majątkowymi. W sferze materialnych korzyści takie małe
burze zawsze są nieuniknione. Choć blog jest ogólnodostępną stroną WWW, na
którą może zajrzeć każdy oraz skorzystać z jej zawartości, to faktem jest, iż
blogger decydując się na wstawienie tekstu, obrazu, filmu samowolnie zrzeka się
praw majątkowych i nie może domagać się płatności. Mimo, że twórcy jak
najbardziej należą się prawa autorskie to jednak jak domagać się „pobierania
opłat w sytuacji, w której nie ma technicznego kosztu wytworzenia i kosztu
dystrybucji?” (Gołębiewski, Łukasz, 2009, s.49). Blog według mnie nie jest
formą materialną, jest nawet kiepskim nośnikiem
tekstu, jeśli ktoś by go za taki uznał, dlatego nie dziwię się, że płatności go
nie obejmują. Natomiast sytuacja zmienia się z chwilą, gdy znajdzie się kupiec-wydawca
jak w przykładzie bloga blondynki powyżej. Po przypieczętowaniu transakcji
tekst fruwający w przestrzeni
cybernetycznej ląduje na dobrze znanym i stabilnym
nośniku materialnym jakim jest książka czy też gazeta i wtedy jak najbardziej
mamy prawo domagać się zapłaty za nasze intelektualne wypociny. Blog
wprowadził niewielkie zamieszanie w pojęcie praw autorskich i majątkowych, ale
dzięki temu w tej cząstkowej sytuacji dostrzegamy jak określone zasady-formuły
dostosowują się do nowo powstałej rzeczywistości, co jest naturalną koleją
rzeczy w naszej pięknej epoce rozwoju
i postępu…
Podobnie sprawa ma się z e-bookami i audiobookami. Aby zahamować ich nielegalne kopiowanie i rozpowszechnianie wprowadzono certyfikaty, bez których nie ma możliwości odczytania zakupionych towarów-plików. Jest to kolejna próba nadążenia za zmianami, które w tej sytuacji ewidentnie wiążą się z możliwościami, jakie daje nam Internet.
Pszczółka Maja
Bibliografia
1.) Łukasz Gołębiewski, e książka/book- szerokopasmowa kultura, Biblioteka analiz, Warszawa
2009.
2.) http://aalli.blog.pl/