FRAGMENTACJA,
SEKWENCYJNOŚĆ, EPIZODYCZNOŚĆ, ALINEARNOŚĆ, NIESPÓJNOŚĆ, ZMIENNOŚĆ, NIESTAŁOŚĆ,
NIETRWAŁOŚĆ, EFEMRYCZNOŚĆ…
…wszystko
to określa współczesny sposób życia. Dla człowieka liczy się chwila i
teraźniejszość, one okazują się mieć głębię i wartość jaką poszukują jednostki
bez długofalowych przewidywań i planów. Życie podzielone jest na sekwencje,
jedna chwila oddzielona od drugiej, jedna mija, a druga następuje, zatraca się
przy tym linearność, która w pewien sposób standaryzowała czas pokazując, że
coś było, jest i będzie. Książka jest symbolem takiego postrzegania świata,
które dzisiaj prawdopodobnie zatraca swój sens. Odzwierciedleniem postrzegania
świata w dniu dzisiejszym jest Internet, świat cyfrowy, gdzie pojęcia czasu i
przestrzeni są zmodyfikowane. To właśnie Bauman w swoich pracach używa świeżych pojęć, które ukazują „kurczenie
się czasu” (Bauman, Zygmunt: 2004, s. 24):
· czas,
w którym prędkość stała się środowiskiem otaczającym człowieka;
·
· przestrzeń,
w której czas został pozbawiony swojej głębi przez sekwencyjne postrzeganie
linii życiowych wydarzeń;
·
· granice,
które zanikają, zacierają się zarówno ze względów politycznych jak i w związku
z postępem w sferze komunikacji.
·
Bauman
nazwał to szybkościoprzestrzenią, która zastępuje czasoprzestrzeń.
Oto takie proste zobrazowanie:
http://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia/54/transport-lotniczy |
Co gorsza niemożliwym zdaję się być przejście z fragmentaryczności na kontemplacyjność, bo wbrew ogólnie przyjętemu przekonaniu fragmentaryzacja nie pobudza ani kreatywności, ani wydajności, które pozwalają zdobyć i przyswoić wiedzę kulturową stanowiąca bazę refleksyjnego, linearnego sposobu życia.
Dlaczego
użyłam słów „ogólnie przyjęte przekonanie”? Bo zabawne jest to, że to między
innymi „szkoła” w pośredni sposób przyczyniła się właśnie do myślenia, iż
fragmentaryczność pobudza naszą wiedzę i
umiejętności.
Już
w latach sześćdziesiątych XX wieku zauważono, iż rozpoczęła się rewolucja
naukowo-techniczna, której przemiany wytworzyły wymóg wobec społeczeństwa
zdobywania coraz wyższych kwalifikacji. Dzieci i młodzież najzwyczajniej
potrzebowały wdrażania w świat, na którym się pojawiły, a szkoła miał być tym
elementem ich życia, który nauczy ich przetrwania na globie będącym symbolem
szybkiego tempa, ciągłego rozwoju i środków masowego przekazu.
Szkolnictwo,
aby sprostać nowym zadaniom i wymaganiom związanym z szybkimi i nieustannymi
zmianami warunków życia towarzyszących wspomnianej rewolucji naukowo-technicznej,
stopniowo zastępowało kształcenie wąsko specjalistyczne nauczaniem
szeroko-profilowym. I chociaż idea wiązała się z permanentnym kształceniem,
ciągłym podnoszeniem kwalifikacji, odnawianiem wiedzy już zdobytej oraz
ustawicznym jej poszerzaniem to zapomniano, że w skład struktury oświatowej
wchodzi również tzw. wychowanie równoległe (paralelne). Wychowanie, które
obejmuje oprócz placówek pozaszkolnych takich jak biblioteki, teatry, muzea
itp., także wszelkie inne wpływy, które oddziałują na młodzież poza szkołą,
między innymi również wszelkiej maści środki masowego przekazu, które moim
skromnym zdaniem mają większy wpływ na wychowanie niż szkoła w dosłownym tego
słowa znaczeniu.
Poza
tym nauczanie szeroko-profilowe w pewnym stadium zastosowania może stwarzać
zagrożenie bylejakości, zamiast
zwiększać kwalifikacje i je poszerzać powoduje brak konkretyzacji, brak
pełnowymiarowości wiedzy oraz umiejętności, czemu dodatkowo sprzyjają
współczesne media opierające się na fragmentaryczności. Ale z drugiej strony
nie dziwie się, że nastąpiło zastąpienie wiedzy typu know that wiedzą typu know
why oraz know how. Wiedza
pamięciowa, już zdobyta i utrwalona niejednokrotnie nie sprawdza się we
współczesnym świecie, gdzie dzięki postępowi bardzo szybko i łatwo ulega tzw.
starzeniu się. Ludzka pamięć po prostu nie jest w stanie sprostać epoce
szybkiej dezaktualizacji wiedzy stąd różnego rodzaju uniki, selekcja i
tworzenie hierarchii tego co ważne i ważniejsze…
Dobrym
przykładem na wspomniany „unik” jest fakt, że często ludzie skupiają się na
czytaniu dla przyjemności, brzmi dziwnie, ale uwierzcie ma sens. W efekcie nie
starają się zapamiętywać dokładnie treści, ale czują się zobowiązani do
zapamiętania, do której z książek powinni zajrzeć, gdy dana wiedza będzie im akurat
potrzebna. Stąd prawdopodobnie częsta niechęć wobec lektur szkolnych, bo po co czytać
coś co męczy i czego wszystkiego się nie spamięta. :)
Zamykanie
kolejnych klas w szkołach zawodowych bądź całych szkół jest efektem
wprowadzenia nauczania szeroko-profilowego i to nie ważne czy zamykają je ze
względu na brak funduszy czy też ze względu na brak chętnych. Nie ma chętnych,
bo młodzi ludzie uważają, że to strata czasu. Pamiętam jakie zdziwienie
wywarłam swoją decyzją w gimnazjum, że idę do technikum. Dobra uczennica z dobrymi stopniami idzie przecież do liceum, a to tylko zbędne- według mnie- przedłużenie gimnazjum. ;)
Pszczółka Maja
Bibliografia
1.)
Zygmunt Bauman, Dwa szkice o moralności
ponowoczesnej, Instytut kultury, Warszawa 1994.
2.)
Zygmunt Bauman, O tarapatach tożsamości w
ciasnym świecie, [w:] Dylematy
wielokulturowości, /red./ W.Kalaga, Universias, Kraków 2004.
3.)
Marcin Drzewiecki, Współczesna biblioteka
szkolna, Biblioteka Narodowa Instytut Książki i Czytelnictwa, Warszawa
1980.
4.)
Małgorzata Góralska, Książki, nowe media
i ich czasoprzestrzenie, SBP, Warszawa 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz