W związku z pierwszymi zajęciami "Cóż po antropologii?" powstał poniższy post bardzo luźno związany z tematyką, ale mimo to zapraszam.
I. LUŹNE ROZWAŻANIA :)
http://stacjakultura.pl/7,43,17835,Kobieca_sila_w_muzyce,artykul.html |
Doszłam do wniosku, iż walka
kobiety ze stereotypami w gastronomicznej branży tworzy małą tragikomedię. Skąd ten pomysł, hm… Próbując
pozbyć się jednego stereotypu, w którym kobietę- kucharkę, od kiedy pamiętam,
postrzega się jako kurę domową, idzie jej równolegle borykać się z kolejnym
stereotypem, że świetnym kucharzem może być tylko mężczyzna, bo na przykład ma
lepiej wyczulone kubki smakowe. :) Kulinarny projekt "Gastronomia na Obcasach" zwraca uwagę na potrzebę rozwoju kobiet w gastronomii, jednocześnie chce pokazać,że kobieta również może świetnie odnajdywać się w zawodzie kucharza, który nie jest tylko mężczyznom przeznaczony. A doskonałym przykładem jest pewien artykuł "Szefowe na Manhattanie" w popularnej damskiej gazetce ;), który opisał krótką historię sukcesu trzech kobiet. Jedna z nich ambitnie ukończyła słynną , paryską szkołę- Anita Lo- dzisiaj na stolik w jej restauracji czeka się miesiąc. Druga z nich- Sara Jenkins- żadnej szkoły nie ukończyła, podbiła Nowy Jork tradycyjną włoską porchettą. Zaś celem Amandy Cohen była chęć zmiany postrzegania warzyw u Amerykanów, jak się okazało jej restauracja Dirt Candy zyskała popularność. A więc kobietki do dzieła! :)
Buszując w bibliotece dotarłam do książki,
która według mnie ukazuje kompleks „bycia kobietą” w sferze kuchennej. Jak sama książka wskazuje
jest przeznaczona ona dla kobiet, dokładniej gospodyń, oraz została napisana
przez kobietę- Marję Śleżańską. Natomiast tytuł „Kucharz Polski” nie sugeruje,
że przepisy w niej zawarte mają być pomocną
dłonią kobiecej bolączki w gospodarowaniu domem. Raczej nasuwa się myśl, że
chodzi o to jak zostać dobrym kucharzem. Użyty rodzaj męski zmylił mnie nieco,
dlatego byłam zaskoczona zawartością i przeznaczeniem poradnika ewidentnie
kobiecego. We współczesnych realiach jestem w stanie zrozumieć ów kompleks, ale
książka jest już siódmym wydaniem książki kucharskiej z 1932 roku. Co z tym fantem począć? ;)
Czy wkraczanie kobiet w świat
dotychczasowo okupowany przez mężczyzn oznacza absolutne przejęcie ich stylu
życia/pracy?
Biorąc pod uwagę, że współcześnie
jesteśmy społeczeństwem silnie zindywidualizowanym i coraz mniej między nami
kontaktów łączących się w urozmaiconą sieć interakcji, można by się pokusić, że
odpowiedź na powyższe pytanie brzmi NIE. Kobieta może zachować swój
indywidualny charakter działania nie kierując się tym, co wyniosło i wynosi
wielkich kucharzy na wyżyny uznania, może najzwyczajniej robić swoje i oczekiwać czy ów działania przyniosą wymierne efekty.
Jednakże pozostaje jeszcze element, który skłania do odpowiedzi TAK na zadane
pytanie. Tym elementem jest zawód, który łączy ludzi w tej specyficznej sferze, wspólna praca tworzy wspólny kanał
porozumienia, a więc podobieństwa są nieuniknione.
Ale co z tym
wspólnego ma kategoria płci?
II. TROCHĘ SOCJOLOGII
Próba dążenia do osiągnięć, które
były głównie przywilejem mężczyzn może być rodzajem faktu społecznego w Durkheimowskim rozumieniu. Następuje zderzenie, a fakty społeczne to nic innego jak wzajemne zależności między jednostkami.A mianowicie kobieta zakładając sobie cel: zostać
szefem kuchni, jest zmuszona do przejęcia określonych sposobów myślenia i
działania, które tak naprawdę mogą egzystować poza jej świadomością indywidualną.
Dosłownie przejmuje sposoby myślenia i działania przypisywane
kucharzom-mężczyznom, te działania, dzięki którym osiągnęli oni uznanie wśród elity gastronomicznej.
http://supernowosci24.pl/scenariusz-filmu-%E2%80%9Cmis%E2%80%9D/ |
Jeżeli kobieta
chce się pozbyć stereotypu kucharki domowej lub kucharki rodem z
komunistycznych barów mlecznych (wielka chochla,
biały fartuch, czepek i zazwyczaj brak uśmiechu :) dąży do zdobycia uznania
ścieżkami już wytartymi, oczywiście przez mężczyzn. Wpisuje się w ramy już
istniejące w sposób dobrowolny nie zdając sobie sprawy z przymusu jaki wywiera
na nią środowisko branży gastronomicznej. Kobieta chcąc spełnić marzenie nie zastanawia się nad drogą jego osiągnięcia, liczy się efekt końcowy, a nie sposób dotarcia do celu.
Dochodząc do
sedna dostrzegam w kategorii PŁCI ten „opór”, który pogwałcił pewne reguły
dotychczas obowiązujące. Kategoria płci, sama w sobie, ujawniła ową dychotomię kobieta vs mężczyzna w
gastronomii, w której kobieta jest elementem
popychanym ku działaniom często odmiennym od indywidualnych potrzeb/zasad,
ze względu na dotychczasową dominację mężczyzn.
III. ANTROPOLOGIA- WISIENKA NA TORCIE
http://partnerki.transfuzja.org/pozycje/partnerki_pl/1248094840-748/2.jpg |
Rozróżnienie płci
biologicznej od kulturowej zdaje się być kamieniem milowym w walce z
dyskryminacją kobiet. Odejście od myślenia, że płeć biologiczna warunkuje
wykonywany zawód zdecydowanie
ułatwiła sytuację, w której kobiety kulturowo nabywają płeć męską, co mam
nadzieję udało mi się zarysować powyżej. Oczywiście istnieje ryzyko całkowitego
wyzbycia się kwintesencji kobiecości, ale w antropologii mówi się jeszcze o tak
zwanej TRZECIEJ PŁCI, która tworzy kulturowy hermafrodytyzm. Cechy kobiece
okazują się być przydatne w domu, ale porzuca się je idąc do pracy lub biorąc
udział w życiu publicznym, przedkładając wtedy cechy męskie. Czy nie wydaje się
Wam to trochę dwulicowe z naszej
(kobiecej) strony…? :) Ale, jeżeli w życiu codziennym
rzeczywiście jest to możliwe i można podzielić
siebie pół na pół, to czemu nie. Chociaż moim skromnym zdaniem, jeśli jest
się kobietą zawsze gdzieś w naszych działaniach objawia się pierwiastek
kobiecy.
http://www.demoty.pl/dwulicowosc-29541 |
Na
przykład wywiązywanie się ze swoich obowiązków i bycie kompetentnym w swojej
pracy nie jest przecież przypisane tylko i wyłącznie męskiej naturze. Kobietom między innymi
przypisuje się większy zmysł organizacji ze względu na okres macierzyństwa,
który jest dla niej trudny w obfitość zajęć i obowiązków- i to jest właśnie
ten pierwiastek kobiecy, który wnosimy w swoje poczynania.
Dzisiaj pojęcie tego
co kobiece i co męskie zdecydowanie zmieniło swój kształt, a więc jeśli coś w
naszej kulturze od dawna jest tak samo męskie jak i kobiece, czy jest sens
dywagować kto od kogo co przejął? Owszem tak, jeśli któraś ze
stron czuje, że na tym ucierpiała… A w związku z tym, że często nie odczuwamy owego
przymusu zewnętrznego, śmiem wnioskować: nie ma
przymusu, nie ma problemu. :)
Nie tylko polityka jest dziedziną
zdominowaną przez mężczyzn, sądzę iż gastronomia też im ulega, nadal rozmyślam czy słowo elita realnie jest kwestią męskich
przywilejów…???
Pszczółka Maja :)
Bibliografia:
Durkheim Emile, Co to jest fakt społeczny? [w:] Durkheim, tłum. Jerzy Szacki, Warszawa 1964.
Gołębiewska Elżbieta, Szefowe na Manhattanie [w:] Twój Styl, Numer 6, Czerwiec 2011.
Machaj Irena, Suchocka Renata /red./, Męskość i kobiecość. Czy walka płci?, WSNHiD, Poznań 2009.
Śleżańska Marja, Kucharz Polski, Wydawnictwo KURPISZ S.A.,Poznań 2002.