W
poszukiwaniu przestrzeni… ( z życia wzięte)
Spotkał
mnie ostatnio przykry obowiązek uczestniczenia w remoncie. Podczas zwiedzania sklepów
meblowych uderzył mnie fakt, że są w nich przede wszystkim meble tzw. „reprezentacyjne”,
do salonu, sypialni, które mają dobrze wyglądać, być efektowne i modne. Na około 10 odwiedzonych sklepów tylko w dwóch spotkałam się
z meblami „funkcjonalnymi”, których użyteczność polega na tym, że zajmują mało miejsca,
ale są w stanie pomieścić więcej, niż bym się spodziewała. Jedyne, co ratuje
w tej sytuacji są sklepy, w których jest możliwość wykonywanie mebli na wymiar,
dość powszechne ostatnio praktyki, teraz już rozumiem dlaczego…
Dla
mnie było to potwierdzeniem na postępujący trend myślenia, im większa przestrzeń
tym większe możliwości oraz większy prestiż, pozycja, uznanie. Skąd to się bierze?
Zapewne konsumpcjonizm odgrywa tutaj swoją istotną rolę. Lubimy mieć, posiadać,
gromadzić, kolekcjonować, a do tego bezapelacyjnie potrzebna jest przestrzeń, która nam na to pozwoli. Jeżeli nabywamy samochód to potrzebny jest garaż, jeśli jest
ich więcej to potrzebny jest większy garaż albo więcej miejsc parkingowych. Niedaleko
szukając na moim osiedlu przybywa z roku na rok więcej parkingów, a mimo to ciągle
jest ich za mało, co bardzo dobrze widać poniżej. Sama zauważyłam, że wracając samochodem
późnym wieczorem lub w nocy trzeba uciekać się do „łamania” prawa i parkować w miejscach
niedozwolonych, bo brakuje miejsc. I tutaj jest ten element, który bardzo mnie ciekawi, bo przestrzeń albo kradniemy albo kupujemy. Gdybyśmy płacili za miejsce na parkingu strzeżonym nie było by problemu ze żmudnym poszukiwaniem miejsc wolnych lub narażaniem się na ryzyko mandatu. :)
Widać bardzo wyraźne rozdzielenie
na przestrzeń publiczną oraz przestrzeń prywatną. Prestiż, o którym mówiłam wiąże się
właśnie z przestrzenią prywatną, bo aby ją posiadać trzeba ją kupić, zaś aby ją
kupić trzeba zarobić pieniądze. Zakupiona przestrzeń jest tak samo ważnym wyznacznikiem
prestiżu jak ilość i wartość posiadanych przedmiotów, które się na tej przestrzeni
przechowuje.
W przypadku przestrzeni publicznej okazuje się, że ją sobie
wzajemnie wykradamy. Również tutaj dostrzega
się pewne rozwarstwienie. Zajmujemy ową przestrzeń ze względu na fakt, iż przedmioty,
w których jesteśmy posiadaniu zdecydowanie przekraczają możliwości przestrzenne
(=naszą przestrzeń prywatną) oraz gonieni chwilą zajmujemy miejsce w sposób paradoksalnie
śmieszny. Skupiając się na samochodzie np. nie zaparkujemy na parkingu, ale pod
klatką czy też pod balkonem ze świadomością, że naraża się na mandat i punkty karne,
tylko dlatego, że parking wydaje się być za daleko, przecież lepiej go mieć pod ręką tak na wszelki
wypadek, gdyby się gdzieś śpieszyło… :) Tyrania chwili, pośpiech towarzyszący nam na co dzień prowokuje
nas do podejmowania często dziwnych bądź
śmiesznych decyzji, również w przypadku
zajmowania przestrzeni, podejmujemy pewne ryzyko np. mandatu, myśląc, że robimy
to na rzecz zaoszczędzenia jakże cennego czasu.
Proste przykłady z domu wzięte :), gdzie widać ilościową dominację przedmiotów nad przestrzenią:
Ozdoby świąteczne towarzyszące przez cały rok... :)
Lampy i wiatraki służące za wieszaki :)
Pszczółka Maja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz